W schronisku, w kącie budy od 1,5 roku wegetowała Meliska. Bała się wychodzić z budy nawet, żeby zjeść „Zmarnowane psie życie” – tak pisały o niej wolontariuszki.
I los dał jej niesamowitą szansę, bo psio-ludzka Rodzina Ani zdecydowała się dać jej dom tymczasowy. Czy było łatwo? Nie, nie było.
Meliska jest psem bardzo skrzywdzonym, do ludzi trzyma raczej na dystans. Ale z czasem, gdy już poznała swoją tymczasową rodzinę, zaczęła sama przychodzić po delikatne głaski
Meliska z całkowicie przestraszonej suni zmieniała się w ciekawskiego, ale nienarzucającego się psa. Okazała się być chodzącą łagodnością, świetnie dogadywała się z psami-rezydentami.
Mijały miesiące .Nie ustawałyśmy w poszukiwaniach domu stałego. Wiedziałyśmy jednak, że potrzebny jest człowiek, który po prostu chce pomóc psu w potrzebie, niczego w zamian nie oczekując.
I udało się! Po roku w domu tymczasowym Meliska została adoptowana. Znalazła dom na zawsze u Pani Małgosi i jej męża. Ma do dyspozycji ogród, który pokochała, ale chętnie spędza także czas w domu. Pewnie do końca pozostanie psem wycofanym, ale ma u boku ludzi, którzy kochają ją taką, jaka jest.